BTS Elektros zwycięski!

Siatkarz
fot. GA Bolesławieccy siatkarze pokonali na własnym parkiecie ekipę ze Żmigrodu 3:2.
istotne.pl 0 bts bolesławiec

Reklama

W sobotę, 8 listopada, team Bolesławieckiego Towarzystwa Siatkarskiego Elektros podjął ULKS Ogień Żmigród. Bolesławianie wygrali dwa pierwsze sety. Niestety, w końcówce trzeciej partii w szeregi naszych siatkarzy wkradło się rozluźnienie i kolejne dwie odsłony należały do gości.

Na szczęście w tie-breaku BTS Elektros znów pokazał klasę, wygrywając tego seta do 7, a całe spotkanie 3:2 (25:20, 25:21, 20:25, 23:25, 15:7).

Trenerem naszej ekipy jest Krzysztof Mosiądz. Mecz BTS Elektros vs Ogień Żmigród uświetnił pokaz tańca hip-hop w wykonaniu zespołu Canon z Bolesławieckiego Ośrodka Kultury-Międzynarodowego Centrum Ceramiki. Instruktorką grupy jest Krystyna Abramowicz.

Jacek Łuczkowski, prezes Bolesławieckiego Towarzystwa Siatkarskiego:

Wygranego zespołu się nie osądza. Mamy dwa tygodnie przerwy, w tym czasie zawodnicy trochę popracują, bo jest nad czym pracować. Jest taka stara siatkarska prawda, że dla zespołu, który wygrywa dwa sety, najgorszy jest ten trzeci. Wtedy często następuje rozprężenie.

W trzecim secie prowadziliśmy 17:15. I w tym kluczowym momencie powinna nastąpić prawdziwa koncentracja zespołu i dotrzymanie wyniku do końca.

Pozytywne jest to, że gładko wygraliśmy tie-breaka, ale takie mecze powinno się wygrywać 3:0. Z każdej wygranej należy się cieszyć, niemniej zawodnicy muszą zdać sobie sprawę, że w siatkówce gra się do trzech wygranych setów.

Krzysztof Mosiądz, trener zespołu i wiceszef BTS-u:

Po dwóch porażkach (ze Złotoryją i Sycowem) potrzebowaliśmy wygranej, aby odbudować się, pokazać i udowodnić sobie, że potrafimy wygrywać. Ostatnio mieliśmy również problemy ze składem. Liczne kontuzje nie omijały naszych zawodników, co miało duży wpływ na cały zespół. W sobotnim meczu nie zagrał Tomek Włoszczyński, który w Sycowie nabawił się urazu kolana.

Jeśli chodzi o wynik, to każde zwycięstwo cieszy, jednak styl, w jakim wygraliśmy to spotkanie, nie do końca mnie satysfakcjonuje, zawodników pewnie też. Po raz kolejny nie potrafimy utrzymać w końcówkach ciężko wywalczonej przewagi. Zamiast spokojnie skończyć mecz 3:0 utrudniamy sobie życie, wprowadzając nerwówkę do gry. Przespaliśmy końcówkę trzeciego seta i to się zemściło. W kolejnych dwóch setach zaczęliśmy grać nerwowo, popełniając wiele błędów. Na szczęście w piątym secie przełamaliśmy się i wygraliśmy go zdecydowanie. Nie udało się wygrać za trzy punkty, trzeba się cieszyć z dwóch.

Za dwa tygodnie jedziemy do Góry. Mimo że jest to ostatnia drużyna w tabeli, łatwo nie będzie. Nie chcę, aby powtórzyła się historia z poprzedniego sezonu. Mamy dwa tygodnie, aby solidnie przygotować się do tego meczu i przywieźć pewne trzy punkty.

Tomasz Włoszczyński, kapitan naszej siatkarskiej ekipy (w sobotnim spotkaniu na parkiecie zastąpił go Łukasz Krawiec):

Ciężko obserwuje się z ławki poczynania kolegów; żałuję, że nie mogłem uczestniczyć w tym meczu. Pierwsze dwa sety z boku wyglądały całkiem dobrze, od czasu do czasu szwankowało przyjęcie, ale poza tym w każdym elemencie gry byliśmy lepsi od przeciwników.

Sytuacja nieco się odmieniła w trzecim secie. Było trochę zamieszania, co przeciwnik wykorzystał: dokonał kilku – bardzo mądrych i przemyślanych – zmian. Żmigrodzianie poukładali się na boisku i wygrali te dwa sety.

Tie-break to już całkowita dominacja z naszej strony. Widać było, że zespół jest nastawiony tylko i wyłącznie na zwycięstwo. I to nastawienie przełożyło się na postawę na boisku.

Reklama