Przedszkolaki kontra Leopard

dziecko-bron
fot. Katarzyna Przepióra Za nami ostatni przed wakacjami Dzień Otwartych Koszar w 10 Brygadzie Kawalerii Pancernej (10BKPanc).
istotne.pl 0 wojsko, 10bkpanc, dziecko

Reklama

Prawie 150 osób odwiedziło we wtorek świętoszowską brygadę w ramach organizowanych cyklicznie Dni Otwartych Koszar. Odwiedzający mogą wówczas obejrzeć wybrane obiekty szkoleniowe brygady, zapoznać się z wyposażeniem jednostki, przyjrzeć się z bliska broni, a także porozmawiać z żołnierzami na temat służby w pancernej brygadzie. Jednym z punktów tego dnia jest także wizyta w Sali Tradycji, gdzie przewodnik opowiada pokrótce o historii jednostki, kultywowanych przez nią tradycjach oraz o wielkim patronie 10BKPanc generale Maczku.

Tym razem brygada gościła uczniów szkół podstawowych z Żar oraz Białołęki oraz przedszkolaków z Nowego Miasteczka. To właśnie ta ostatnia grupa najbardziej zapadła w pamięć żołnierzom. – Były to chyba najżywsze i najruchliwsze przedszkolaki, jakie w życiu widziałem – śmiał się opiekun grupy szeregowy Wojciech Świętochowski. – Sam żywioł.

Niespełna 4-5-letnie dzieci nienagannie zachowywały się w Sali Tradycji, zachowując idealną ciszę i powagę. Jednak poza nią musiały dać upust energii, która wprost je rozpierała.

W Ośrodku Szkolenia Leopard dzieci przywitał sierżant Tomasz Potęga, który zaprezentował małym gościom możliwości symulatora AAT. Trenażer stanowiący odwzorowanie wnętrza czołgu Leopard 2A4 nieodmiennie robi największe wrażenie na młodzieży, głównie ze względu na rozmiary i właściwości mobilne. Obrotowa wieża wprawiła dzieci w osłupienie i zachwyt. Zaraz po prezentacji każdy chciał wejść do środka, wszystko zobaczyć, wdrapać się na najwyższe krzesełko, dotknąć guziczków.

Z bezpiecznej odległości mali goście mogli również obserwować szkolących się na prawdziwych czołgach żołnierzy 1 batalionu. Ryk silników i drżenie ziemi w trakcie przejazdu Leoparda zrobiły wrażenie na wszystkich. Nawet ci pozornie niezainteresowani do tej pory sprzętem i żołnierzami musieli wreszcie przyznać, że cołgi som fajne.

Wizyta na Śnieżniku podobała się bardzo, choć dzieci myślały początkowo, że idą do kina. Ciemności panujące w pomieszczeniu i żywy, duży obraz wyświetlany na ekranie faktycznie przywodzą na myśl salę kinową. Jednak najbardziej niecodzienny okazał się pokaz broni kompanii rozpoznawczej. Ponieważ pododdział odbywał szkolenie na Strzelnicy Bojowej Piechoty porucznik Łukasz Dzięcielski, zastępujący dowódcę kompanii zaprosił gości... na Plac Ćwiczeń Ogniowych.

Tutaj dzieci miały możliwość nie tylko zobaczenia broni i dotknięcia jej, ale też przyjrzenia się z bliska standardowemu szkoleniu. Maluchy patrzyły zatem z troską na żołnierzy, którzy w pełnym oprzyrządowaniu musieli wykopać dla siebie okop, potem szukały min za pomocą wykrywacza metalu, pomagały czyścić opancerzony samochód rozpoznawczy brdm – 2 Żbik, a wreszcie mogły wejść do jego wnętrza, by obejrzeć żołnierzy w trakcie szkolenia.

fot. Katarzyna Przepióra
fot. Katarzyna Przepióra
fot. Katarzyna Przepióra

Na pytanie, czy się podobało, przedszkolaki zawołały: Taaaak! Podobno było fajniej niż w indiańskiej wiosce tydzień temu. Oczywiście w grupie byli więksi i mniejsi pasjonaci wojska. Kiedy dziewczynki poczuły się zmęczone i narzekały na ból nóg, najbardziej zawadiacka trójka chłopców, trzymająca się zawsze na końcu grupy, czuła się jak ryby w wodzie. Odważnie podawali żołnierzom ręce na powitanie, zadawali poważne pytania i starali się mówić najgrubszym głosem, jakim się dało. Na koniec zapytani, czy chcą pójść do wojska, powiedzieli: – Spoko. Będziemy żołnierzami. Na wojnę też możemy jechać. Nie boimy się. Będziemy bronili ojczyzny.

(informacja: Katarzyna Przepióra)

Reklama