Mecz nie był porywającym widowiskiem. Większą motywacją do gry wykazywali się piłkarze z Jawora. Powodem tego jest ich pozycja w tabeli rozgrywek. Kuźnia Jawor zajmuje przedostatnią pozycję i wciąż walczy o utrzymanie się w IV lidze. BKS zaczął mecz spokojną grą. W 10 minucie okazję do zdobycia bramki miał Tomasz Jasiński. Jednak piłka po jego uderzeniu poszybowała nad poprzeczką bramki gości. Kolejnych sytuacji nie wykorzystali Józef Pietrzak, Andrzej Węgłowski i Marcin Ciliński. Ten ostatni w końcówce pierwszej połowy trafił w prawy słupek bramki Kuźni. W pierwszej połowie optyczną przewagę mieli goście, ale ich ataki były bardzo chaotyczne. Strzały na bramkę były niecelne, zaś większość ataków kończyło się na linii obrony bolesławian.
W drugiej połowie BKS nieco przyspieszył grę. Wprowadzony na boisko Radosław Pietkiewicz często stwarzał zagrożenie pod bramką Kuźni. W 49 minucie jedna z akcji, w której uczestniczył Pietkiewicz, mogła przynieść bolesławianom prowadzenie. Jednak w ostatniej chwili obrońca gości zdołał wybić piłkę, zmierzającą na piąty metr, wprost pod nogi Pawła Fulczyńskiego.
W miarę upływu drugiej połowy meczu widać było coraz większe zmęczenie piłkarzy. Do tego arbiter spotkania podejmował kontrowersyjne decyzje. Nie uznał kilku sytuacji, w których przewracani byli nasi zawodnicy. Jedna z nich dotyczy 75 minuty spotkania, kiedy to w polu karnym Kuźni prawdopodobnie faulowany był Tomasz Jasiński. Końcówka spotkania mogła przynieść rozstrzygnięcie na korzyść gości. W 80 minucie przed stratą bramki uratowała nas poprzeczka. Trzy minuty później dwa groźne strzały gości obronił Marek Przykłota. BKS Bolesławiec ostatecznie zremisował z Kuźnią Jawor 0:0.