Bałagan komunikacyjny w gminie Bolesławiec. Władze rozwiążą ten problem?

Bałagan komunikacyjny w gminie Bolesławiec. Władze rozwiążą ten problem?
fot. GA Mieszkańcy części miejscowości gminy Bolesławiec domagają się przywrócenia komunikacji gminnej na takich samych zasadach, na jakich odbywała się jeszcze w czerwcu. Wójt i jego zastępca przekonują, że sprawę da się załatwić, ale będzie to czasochłonne.

Reklama

W poniedziałek 17 września w Domu Ludowym w Dobrej odbyło się spotkanie władz Gminy Bolesławiec z mieszkańcami kilku gminnych miejscowości. Ci jeszcze do niedawna, a gwoli ścisłości: do końcówki czerwca br., mogli dojeżdżać do swoich wsi autobusami bolesławieckiego Miejskiego Zakładu Komunikacji.

Problem pojawił się, gdy w Mieście Ceramiki magistrat wprowadził bezpłatną komunikację, a pojazdy miejskiej spółki przestały kursować do miejscowości gminy Bolesławiec.

Wójt Andrzej Dutkowski tłumaczył, że o wprowadzeniu bezpłatnej komunikacji w Bolesławcu mówiło się już w ubiegłym roku. I już wtedy gminni samorządowcy, przewidując, że spowoduje to trudności komunikacyjne w tzw. gminie wiejskiej, spotykali z lokalnymi przewoźnikami, a także z przedstawicielami Miejskiego Zakładu Komunikacji.

Szef Gminy Bolesławiec podkreślał kilkukrotnie, że pytał prezesa MZK Andrzeja Jagierę o to, czy będzie możliwość, aby komunikacja działała na dotychczasowych zasadach. I – zaznaczył włodarz – prezes MZK odpowiedział, że taka opcja w ogóle nie wchodzi w grę, bo bolesławiecki projekt był tak skonstruowany, żeby komunikacja była bezpłatna i wykonywana tylko w granicach administracyjnych miasta Bolesławiec.

Andrzej Dutkowski zwrócił też uwagę mieszkańców na to, że on nie dysponuje samorządową firmą transportową, w przeciwieństwie do prezydenta Piotra Romana.

Tłumaczył: – To nie jest tak, że wójt nie chciał dać pieniędzy. Albo że nie mógł się dogadać z MZK.

Jakie są największe problemy z komunikacją?

Urzędnicy akcentowali to, że kursów do Dobrej jest dużo. Zgromadzeni w Domu Ludowym mieszkańcy ripostowali, że nie chodzi o liczbę kursów, tylko o to, że przewoźnicy:

  • nie przyjeżdżają na czas (dzieci przez to spóźniają się do szkoły)
  • ich pojazdy są przepełnione
  • mają przestarzały tabor (chodzi m.in. o powiatową spółkę PKS)
  • brakuje autobusów niskopodłogowych, co jest szczególnie uciążliwe zwłaszcza w przypadku osób niepełnosprawnych i matek z małymi dziećmi.

Mieszkańcy wielokrotnie zaznaczyli, że nie chcą darmowej komunikacji. Chcą jedynie, aby odbywała się ona na takich samych zasadach jak przed wakacjami. Argumentowali, że przecież duża ich część pracuje w Bolesławcu i to właśnie w tym mieście najczęściej zostawia pieniądze, robiąc zakupy.

Głos zabrała Urszula Burdukiewicz z Dobrej, która przygotowała petycję, pod którą podpisało się ok. 1200 osób i którą przekazano m.in. prezydentowi Miasta Ceramiki i szefowi MZK. W dokumencie czytamy:

Jest wyjście z tej trudnej sytuacji i rozwiązanie tego problemu za pomocą tzw. porozumienia komunalnego (międzygminnego).

[…] Między Gminą Miejską a Gminą Wiejską, czyli między Prezydentem a Wójtem zawierane jest takie Porozumienie Komunalne dotyczące np. komunikacji gminnej. Wygląda to tak, że Miasto włącza nas do programu unijnego, zapewnia transport MZK po staremu, nie pobiera opłat za przejazdy, bo to ponoć jest warunkiem tego projektu, ale Wójt Gminy uiszcza opłatę za wynajem, paliwo, amortyzację autobusów do kasy Urzędu Miasta.

Mieszkanka Dobrej dodała, że takie porozumienie między dwiema gminami Bolesławiec funkcjonowało na początku lat 90. ubiegłego wieku. I że mieszkańcy gminy wiejskiej dowiedzieli się w MZK, że obsługa gminnej komunikacji kosztowałaby rocznie około 1 mln zł.

I dodała: – Chciałoby się na koniec powiedzieć: panie wójcie, do dzieła! Ten ruch należy do pana.

Padały również inne argumenty, między innymi taki, że w gminie powstaje nowa świetlica, która będzie kosztować 2 mln zł. A przecież mieszkańcom na komunikację potrzebny jest tylko milion.

Wójt apelował do zebranych o to, żeby dali mu czas na kompleksowe rozwiązanie problemu. Zapowiadał, że to możliwe, ale nie od razu. Przyciśnięty przez mieszkańców, powiedział: w przyszłym roku.

W dyskusję włączył się Roman Jaworski, zastępca wójta Gminy Bolesławiec. Po raz kolejny podkreślił, że władze gminy wielokrotnie pytały MZK, czy będzie możliwość, aby komunikacja działała na dotychczasowych zasadach. I że to miejska spółka cały czas powtarzała, że taka ewentualność nie wchodzi w rachubę.

Wiceszef Gminy Bolesławiec poruszył też kwestie prawne. Zaznaczył, że samorząd obowiązuje prawo zamówień publicznych i że gmina nie może po prostu przełożyć pieniędzy z jednej kieszeni do drugiej, bo musi uruchomić odpowiednie procedury.

Nadmienił, że to nie wójt dawał mieszkańcom autobusy MZK i to nie on je zabrał. Sam zaś Andrzej Dutkowski dopowiedział, że chce problem przewozów pasażerskich rozwiązać w taki sposób, aby żaden mieszkaniec gminy Bolesławiec nie czuł się „wykluczony komunikacyjnie”.

W rozmowie z portalem istotne.pl Roman Jaworski zapewniał, że problem jest złożony i nie da się go rozwiązać w ciągu miesiąca. A jeśli ktoś twierdzi inaczej, to jest to tylko i wyłącznie kiełbasa wyborcza.

Pomysłów na wyjście z impasu urzędnicy mają kilka. (M.in. utworzenie gminnego zakładu komunikacji). Tyle że wprowadzenie którejkolwiek z tych idei w życie będzie czasochłonne.

Jest światełko w tunelu?

Na spotkaniu gminni samorządowcy zobowiązali się, że spróbują zorganizować spotkanie z prezydentem Piotrem Romanem, które będzie miało na celu wyjście z komunikacyjnego pata w gminie Bolesławiec.

Do sprawy z całą pewnością wrócimy.

Reklama