Monika Płatek: dawniej czerwonym było można więcej, dzisiaj czarnym

Monika Płatek
fot. istotne.pl Na spotkaniu w Bolesławcu prawniczka i nauczycielka akademicka Monika Płatek ciekawie tłumaczyła rzeczy ważne dla zrozumienia konstytucji oraz praw i obowiązków obywateli w stosunku do państwa i państwa w stosunku do obywateli. Było też dużo i mądrze o feminizmie.
istotne.pl 86

Reklama

Profesora nadzwyczajna Uniwersytetu Warszawskiego mówiła o kobietach w konstytucji, o bezpodmiotowości kobiet w ujęciu religijnym (forsowanym przez Jana Pawła II), o przepisach w konstytucji oraz o bezprawnym wprowadzeniu religii do szkół.

W wykładzie nadmieniła też o tym, jak obywatele Polski stworzyli największego i najbardziej niebezpiecznego polityka, jakim – według Moniki Płatek – jest Tadeusz Rydzyk. Profesora uważa, że niezwykle ważna w tworzeniu Rydzyka była ludzka potrzeba bycia ważnym i bycia wysłuchanym. Potrzeba, która nie była zaspokojona po 1989 roku. Mówiła też, że dawniej "czerwoni" mogli więcej, dziś "czarni". Tłumaczyła, że religię do szkół wprowadzono w latach dziewięćdziesiątych z pogwałceniem prawa.

Ciekawie w wykładzie były wyjaśniane mechanizmy, które funkcjonują w nowej dla Polaków demokracji. Monika Płatek podkreśliła, że komunizm dawał wszystkim ludziom m.in. możliwość uczestniczenia bezpłatnie w zajęciach, dziś uważanych za elitarne (przykładowo jazda konna, tenis). Niezamożna osoba była w tamtych czasach szanowana i uważana za uczciwą. W demokracji i kapitalizmie zmieniły się pryncypia i system wartości. Osoby biedne nie mają dostępu do drogich rozrywek i sposobów rozwoju, ta zmiana mocno wpłynęła, według Płatek, na mentalność Polaków.

Kiedy profesora mówiła o feminizmie, było najciekawiej.

– Z racji różnic biologicznych nie powinny wypływać różnice społeczne – mówiła Monika Płatek. – Od wielu lat mamy indeks nierówności w płacach, kobiety zarabiają mniej. Dlaczego? To jest skutek myślenia w sposób patriarchalny: mężczyzna utrzymuje rodzinę, zarobki kobiet są dodatkiem do domowego budżetu. A kobieta pomimo tego, że  pracuje jak mężczyzna, jest wynagradzana gorzej, a jej praca w domu nazywana jest poświęcaniem się dla rodziny, opieką, dbaniem o ognisko domowe – dodała Płatek.

Z punktu widzenia feministycznego, według Płatek, nie chodzi o to, by zrównywać kobiety z mężczyznami, ale o to, by różnice genderowe nie prowadziły do dominacji jednej płci nad drugą. Gdyby kobiety chciały dorównać mężczyznom, dodała profesora, musiałyby o wiele więcej mordować i gwałcić, albo się nachlać. I dlatego nie polecała kobietom zrównania płci.

Reklama