Mieszkańcy Polnej 18 mają problem z sąsiadami

Budynek przy ul. Polnej
fot. istotne.pl Libacje alkoholowe, awantury i bójki – to dla mieszkańców Polnej 18 codzienność. Rodzinie Olejniczaków wielokrotnie grożono śmiercią. Zarządcy kamienicy rozkładają ręce.
istotne.pl 0 alkohol, policja, ulica, ul. polna

Reklama

Państwo Olejniczakowie do budynku przy ul. Polnej wprowadzili się w maju 2007 r. Nie spodziewali się jednak, że przyjdzie im zamieszkać w domu, w którym regularnie odbywają się libacje alkoholowe. „Oni twierdzą, że piją od 20 lat i nikt im nic nie zrobi” żali się pani Joanna. Burdy, bójki, nocne awantury – to dla mieszkańców Polnej 18 codzienność.

Sąsiedzki konflikt narastał od wielu miesięcy. Wiosną br. u sąsiadów państwa Olejniczaków zaczął regularnie bywać mężczyzna. „Przychodził z bardzo agresywnym psem – bez smyczy, bez kagańca. Straszył dzieci” opowiada pani Joanna. Groził, że pies zagryzie jej rodzinę.

Kobieta zaczęła dzwonić na policję. Od tego momentu ataki sąsiadów nasiliły się. „To, że nas zabiją, że nam spalą mieszkanie, słyszymy niemal codziennie” mówi pani Joanna. – „Chcąc wyjść z domu, musimy sprawdzić, czy kogoś nie ma na klatce”.

Tak wygląda toaleta w budynku przy ul. PolnejTak wygląda toaleta w budynku przy ul. Polnejfot. Joanna Olejniczak

Drzwi ich mieszkania wielokrotnie zostały oplute. Załatwiano na nie potrzeby fizjologiczne. „Wszystko na złość” stwierdza pani Joanna. Próbowała interweniować niemal wszędzie. Była u prezydenta, w Miejskim Zakładzie Gospodarki Mieszkaniowej, powiadomiła też media. Dowiedziała się, że nie ma szans na przeniesienie uciążliwych sąsiadów. „W MZGM usłyszałam, że póki płacą, nie mogą im nic zrobić” skarży się kobieta. „Wygląda na to, że my mamy siedzieć cicho i cierpieć” dodaje.

fot. Joanna Olejniczak

„Boję się o siebie i o swoją rodzinę” przyznaje pani Joanna. Spodziewa się drugiego dziecka. Pod koniec listopada zaatakował ją pijany mężczyzna, ten sam, który przychodził z psem. Najpierw o mało nie doszło do bójki między nim a mężem pani Joanny. Potem, kiedy kobieta zeszła po pocztę, napastnik zaszedł jej drogę. Groził, że zabije ją i jej rodzinę. Rzucił w nią butelką wódki. Rozbiła się o ścianę. Następnie popchnął panią Joannę na schody. Kobiecie udało się odepchnąć napastnika. Zawołała męża. Wtedy mężczyzna uciekł. Poszkodowana zawiadomiła policję o tym zdarzeniu.

Tutaj uczestnicy pijatyk urządzili sobie toaletęTutaj uczestnicy pijatyk urządzili sobie toaletęfot. Joanna Olejniczak

Częścią lokali w budynku przy ul. Polnej administruje TBS. Zarządcą pozostałych jest MZGM. „Musimy cierpieć przez jedną rodzinę. Jeden zarządca odsyła nas do drugiego. To błędne koło” mówi pani Joanna. Patrole policji na niewiele się zdają. Uciążliwych sąsiadów funkcjonariusze musieliby złapać na gorącym uczynku. A nie jest to wcale łatwe. „Wystawiają jednego na czatach. Nie ma na nic mocnych” opowiada kobieta. – „Szczerze mówiąc, nie bardzo wierzę, że coś da się załatwić”.

(informacja ii)

Reklama