Medialny fenomen Pawła Zyzaka

Paweł Zyzak
fot. istotne.pl Spotkanie w Bolesławcu, jak powiedział nam Paweł Zyzak, było najostrzejszym z dotychczasowych. Autor nieautoryzowanej biografii Lecha Wałęsy „Lech Wałęsa. Idea i historia.” gościł w Bolesławcu zaproszony przez Klub „Gazety Polskiej”.
istotne.pl 0 solidarność, prl, paweł zyzak, lech wałęsa

Reklama

Zyzak od tygodni nie schodził z głównych stron gazet. Wypowiadały się o nim głowa państwa, szef rządu oraz ważniejsi publicyści i historycy w kraju. Po opublikowaniu jego pracy magisterskiej zachwiały się gmachy Uniwersytetu Jagiellońskiego i Instytutu Pamięci Narodowej.

A to tylko dlatego, ze media z całej, ponad 600-stronnicowej książki, wybrały tylko wątki tabloidowe: małego Leszka Wałęsę sikającego do kropielnicy i jurnego kawalera Leszka, ojca nieślubnego dziecka. Jak mówi Zyzak to historie z 30 pierwszych stron dzieła. Reszty nikt prawie nie przeczytał. Widać niewiele trzeba, by stać się tabloidowym historykiem. A Paweł Zyzak spełnia wszelkie wymagania idealnej gwiazdy tabloidów jak Doda, czy Tomasz Jacyków.

Przede wszystkim to, co zrobił, nosi znamię skandalu i ma swoich wiernych fanów oraz zaciętych przeciwników. Obie grupy zaś mają dawno wyrobione zdanie o bohaterze książki, Lechu Wałęsie. Dlatego albo kochają Zyzaka albo – delikatnie mówiąc – go nie kochają.

Co mają do powiedzenia fani?

Stanisław Kojder, gospodarz spotkania podkreślił, że ataki na młodego badacza, który wykonał ogromna pracę i jest tylko zwykłym magistrem, są „chamówą”. – I jeżeli Zyzak nazywany jest paszkwilantem, to jak powinni zostać nazwani krytycy autora? – pyta retorycznie Stanisław Kojder. Dodaje, że zamiast polemiki merytorycznej książka jest ośmieszana. Paweł Zyzak jest dla niego młodym człowiekiem, który urodził się po roku 1981 i nie może mieć żadnej wiedzy o okresie przez niego opisywanym oprócz tej, zdobytej od świadków wydarzeń, z którymi rozmawiał.

Świeżo upieczony magister, zdaniem Stanisława Kojdera, być może nie udźwignął tematu, ale podjął się tytanicznej pracy, której nie wykonał żaden polski uznany historyk z dorobkiem.

– Wałęsa jest ikoną wspierającą Platformę Obywatelską i partia ta chce użyć autorytetu Wałęsy do zamaskowania swoich działań politycznych i każda krytyka jest źle odbierana. Stąd wynikają ataki – dodaje historyk, radny Rady Miasta, Eugeniusz Kowalski. Na spotkaniu padły też słowa w obronie wolności wypowiedzi, jak te Tomasza Weigta, który uważa, że każdy ma prawo napisać wszystko. Eugeniusz Kowalski też przeciwstawia się cenzurze. – Nie można uchwalić ochrony czci polityka, jak za sanacji zrobiono to z Józefem Piłsudskim i trzy lata po jego śmierci za obrazę imienia Piłsudskiego można było trafić do więzienia – tłumaczy Eugeniusz Kowalski.

Książka jest obiektywna, twierdzą za Zyzakiem poplecznicy, bo autor nie wartościuje, ale zestawia opinie. A ilość wypowiedzi anonimowych jest minimalna.

Co mówią przeciwnicy?

– Te spotkania autorskie z Zyzakiem są wiecami nienawiści do Lecha Wałęsy – twierdzi jeden z uczestników spotkania.

Bogusław Nowak, radny Rady Miasta podchodzi do sprawy emocjonalnie. W trakcie spotkania wyszedł. Tylko nam szczerze opowiedział, że pamięta czasy komuny i strach przed sprzeciwem zwykłych obywateli przeciw panującej władzy. Wałęsę ceni za to, że miał odwagę w tym jednym momencie wziąć na siebie odpowiedzialność i stanąć na czele strajków. To bohaterstwo, którego wielu nie miało, bo ludzie byli zastraszeni. Nowaka nie obchodzi z kim Wałęsa spał, ani gdzie sikał. On żąda dla niego szacunku za odwagę, jaką miał w sobie w latach osiemdziesiątych.

Dla jednego z przeciwników przeszłość Zyzaka i jego oddanie partii Prawo i Sprawiedliwość odbiera wiarygodność książce, bo PiS od dawna niszczył autorytety i Zyzak wpisał się doskonale w ten polityczny nurt. A anonimowe, czy jak chce Zyzak, anonimizowane relacje, są zdaniem niektórych uczestników spotkania bez wartości. Jest to sposób na szkalowanie Wałęsy pod płaszczykiem naukowego dzieła. – Nie trzeba wartościować zestawionych ze sobą dwóch negatywnych opinii, ludzie myślą na skróty. Jeśli Wałęsa sikał do kropielnicy, to nosząc Matkę Boską w klapie, jest obłudny. Taki będzie powszechny wniosek – dodaje jeden z uczestników spotkania.

Nie można się nie zgodzić z jednym. Historycy zawiedli. Wałęsie-nobliście, najbardziej rozpoznawalnemu Polakowi na świecie, brakuje biografii. Ta, która powstała, nie może być z niczym porównana, nie można nawiązać żadnej polemiki. Mamy pustkę historyczną wypełnioną medialną sensacją. Podgrzewaną tabloidowymi newsami. Zamiast Dody i jej łóżkowych problemów z partnerem mamy Wałęsa pis, polską wersję brukselskiego Manneken pis (siusiającego chłopca). Możemy zacząć wysyłać SMS-y, czy Wałęsa miał dziecko z nieślubnego związku, czy nie.

Na spotkania z Pawłem Zyzakiem przychodzą osoby zainteresowane autorem i sensacją, jaką wzbudza. Przy okazji dowiadują się, jak malutki był wielki Lecha Wałęsa i akceptują pikantne szczegóły z jego życia osobistego.

Czy nadszedł czas tabloidowych historyków? I czy chcemy, by pisali o nas i naszej historii?

(informacja ii)

Reklama