Przygoda Krzysztofa Łukasiewicza ze sztuką zaczęła się w szkole podstawowej. – Zawsze mnie do tego ciągnęło – wyznaje bolesławianin. Jako dziecko odwzorowywał postaci na banknotach, rysował twarze bohaterów seriali telewizyjnych. Fascynacja portretowaniem nie minęła mu zresztą do dziś.
Krzysztof Łukasiewicz uczęszczał na zajęcia do Młodzieżowego Domu Kultury, ukończył też liceum plastyczne. – Bardzo dużo się tam nauczyłem – podkreśla. – Można by powiedzieć, że posmakowałem rysunku i malarstwa z prawdziwego zdarzenia.
Potem rozpoczął studia w Zielonej Górze. Studiował wychowanie plastyczne. – Przez cały ten czas rozwijałem swoją pasję portretową – opowiada Łukasiewicz. Część z portretów narysował (i rysuje nadal) ze zdjęć. – To bardzo wygodna metoda – uśmiecha się.
Prace wykonuje ołówkiem. – Tablet nie daje takich efektów. Widać, że rysunek został zrobiony komputerowo – mówi artysta. – To urządzenie nie zastąpi wprawnej ręki rysownika.
Fotografia
Pasja fotograficzna obudziła się w nim znacznie później – cztery lata temu. Zrodziła się zresztą z... fascynacji aparatami cyfrowymi. – Na początku zajmowałem się tylko fotografią przyrodniczą. To jest coś niesamowitego. Pokazywanie małego świata, który często nam umyka – zaznacza Krzysztof Łukasiewicz. Ale lubi też fotografować ludzi. Jego praca zwyciężyła w pierwszej edycji konkursu na najlepsze zdjęcia z Gliniady.
Dlaczego właśnie te dwie dziedziny sztuki? – Miałem wiele zainteresowań. Intrygowało mnie też modelarstwo i origami – opowiada Łukasiewicz. – Postanowiłem jednak poświęcić się rysunkowi i fotografii. Jeśli ktoś chce się zajmować wszystkim po trochę, to w rezultacie nic z tego nie wychodzi.
Sztuka i satysfakcja
– Lubię to, co robię. Gdyby było inaczej, nie zajmowałbym się sztuką. W niej się spełniam – mówi artysta. W tym roku Krzysztof Łukasiewicz planuje swoją pierwszą wystawę, na której chciałby zaprezentować zdjęcia przyrody.
(informacja GA)