Małgorzata Kalicińska gościła w Bolesławcu

Małgorzata Kalicińska
fot. istotne.pl Autorka niezwykle poczytnego „Domu nad rozlewiskiem” podpisywała swoje książki i opowiadała o tym, jak zaczęła się jej przygoda z literaturą.
istotne.pl 0 literatura, witas

Reklama

Małgorzata Kalicińska spotkała się z bolesławianami w Pałacu Ślubów 2 grudnia. Znana pisarka, autorka m.in. bestsellerowego „Domu nad rozlewiskiem”, przyjechała do naszego miasta na zaproszenie Józefy i Marka Witasów, właścicieli księgarni Agora.

Małgorzata Kalicińska zadebiutowała bardzo późno – dopiero w wieku 50 lat. Kiedy jej firma zaczęła upadać, chwyciła za pióro, by dać ujście negatywnym emocjom. Córce zawdzięcza to, że rozesłała swoje teksty do wydawnictw. Odezwało się kilka oficyn.

Kiedy jej pierwsza książka została wydana, debiutantka marzyła o tym, by sprzedało się choć 3 tys. egzemplarzy. Rzeczywistość przerosła jej najśmielsze marzenia. Do tej pory „Dom na rozlewiskiem” rozszedł się w nakładzie przynajmniej 50 tys. Konieczny był dodruk powieści. Co więcej, powieść uhonorowano także prestiżową nagrodą księgarzy – „Witryna 2006”.

Nie mniejszą poczytnością cieszą się „Powroty nad rozlewiskiem”, kontynuacja bestsellera. Pisarka zdradziła na spotkaniu w bolesławieckim ratuszu, że powstanie jeszcze trzecia książka o losach bohaterów domu nad rozlewiskiem. Ale potem już chce napisać coś zupełnie innego.

Skąd tak ogromny sukces, nieznanej dotąd, autorki? Zdaniem Małgorzaty Kalicińskiej, obecnie wydaje się mnóstwo książek wyszukanych, a czytelnicy czasem potrzebują czegoś bezpretensjonalnego, magicznych historii o zwyczajnym życiu.

Pisarka powiedziała na spotkaniu, że czuje się feministką, ale taką, która świadomie wybrała bycie matką i kobietą domową. I że najmilej w swoim życiu wspomina swój urlop wychowawczy. W „Domu nad rozlewiskiem”, jak wyznała, jest kilku bohaterów, którzy mają swoje pierwowzory w rzeczywistości, ale wiele postaci zostało wyssanych z palca. Małgosia z „Domu...” nie jest – wbrew pozorom – alter ego pisarki. „W książce używam zdrobnienia Gosia, którego ja nie lubię” tłumaczyła autorka. Nie zmienia to faktu, że w dziele znalazło się wiele wątków autobiograficznych. Chociażby powieściowa Basia, którą zainspirowała przyszywana ciotka pisarki. „Starałam się, żeby czytelnicy ją pokochali” zaznaczyła Małgorzata Kalicińska.

fot. Gerard Augustyn

Na spotkanie przybyły – w znakomitej większości – panie. Jednak autorka „Powrotów nad rozlewiskiem” nie zgadza się na takie szufladkowanie swojej twórczości. Zresztą, jak się okazuje, powieści Kalicińskiej trafiają też do mężczyzn. Pewien biznesmen napisał, że po przeczytaniu „Domu nad rozlewiskiem” chciał rzucić pracę i pojechać na ryby. Ta literatura ma służyć właśnie temu: nieść ciepło i pociechę czytelnikom.

fot. Gerard Augustyn

(informacja GA)

Reklama