Urzędnicy opłacają programy w telewizji kablowej, której mieszkańcy gminy nie posiadają. Czemu więc właściwie wójt gminy za to płaci? Zagadkę staraliśmy się rozwikłać, pytając o to sekretarz gminy Iwonę Przybylską. Rozmowa miała trzy akty.
Akt pierwszy
Iwona Przybylska stanowczo twierdziła, że mieszkańcy gminy w internecie oglądają materiały opłacone przez gminę. Odparliśmy, że oglądalność materiałów Azart-Sat jest niska. Policzyliśmy nawet, w ostatnich 30 dniach wychodzi średnio 16 wyświetleń jednego filmu. Niektóre programy nie mają żadnych wyświetleń, najlepszy z nich miał 118.
Akt drugi
Iwona Przybylska zmieniła front i powiedziała, że mieszkańcy gminy oglądają telewizję kablową w domach swoich rodzin mieszkających w Bolesławcu, podczas familijnych wizyt. Zapytaliśmy, skąd ta wiedza? Czy ma na to jakieś dowody? Iwona Przybylska nie odpowiedziała na to pytanie.
Akt trzeci
Sekretarz gminy zaczęła dociekać, dlaczego nas ta sprawa interesuje. Uznała, że staramy się udowodnić, że jej wydatki na promocję gminy są bezcelowe.
Faktem jest, że kablówki nie ma w domach na terenie gminy. W internecie materiałów Azart-Sat prawie nikt nie ogląda, co można sprawdzić samemu. To może znaczyć, że Iwona Przybylska faktycznie bezcelowo wydaje tysiące złotych na promocję gminy.
Dodajmy, że opłacone przez gminę programy promocyjne z 2015 roku są własnością Azart-Sat i były tylko linkowane na internetowych stronach gminy. Było ich raptem 5 (sic!). Każdy odcinek kosztował podatników ponad 3,5 tys. złotych. Dziś są niedostępne z powodu zmiany strony telewizji. Tylko jeden ze starych odcinków można obejrzeć w korytarzu siedziby gminy przy ul. Teatralnej. Jest puszczany na telewizorze wiszącym na ścianie.
Co Wy sądzicie o takiej promocji?