Jak ja nie lubię PiS-u za ich manipulację historią

pis-prawo-sprawiedliwosc
fot. PiS Politycy robią z żołnierzy wyklętych anioły bez skazy. A żołnierzy tych przeklinały matki pomordowanych chłopów-milicjantów. Przeklinali ojcowie, którym zabili najzaradniejszych synów, za to tylko, że wzięli ziemię od nowego, peerelowskiego rządu.

Reklama

A jednak Żołnierze Wyklęci to również ci, którzy ochronili polską niezależność i dumę, tę naszą narodową potrzebę bycia wolnym Polakiem. Dzięki ochronie tej niezależności Wałęsa i stoczniowcy mogli stanąć do wielkiej, nierównej walki z… Polską Rzeczpospolitą Ludową.

W latach powojennych dla chłopów pamiętających pańszczyznę, czyli dla tych najbiedniejszych (a biednych i pokrzywdzonych tak teraz PiS wspiera), idee Żołnierzy Wyklętych były powrotem upokorzenia, zniewolenia, ubóstwa. Dla pozbawianych własności przedsiębiorców, opluwanych intelektualistów żołnierze ci byli jedyną nadzieją na ocalenie tego, co wypracowali, co było ich.

Niczego nie nauczymy się z historii, a to dla mnie wielka nauczycielka, jeśli zamiast faktów, będziemy tworzyć bajki, a w nich tylko czarne i białe charaktery. W ten sposób nie dowiemy się nigdy, jakie błędy popełnili ludzie walczący z nowym ustrojem, a co za tym idzie, nie nauczymy się unikać tych błędów w przyszłości. A przecież wciąż o coś walczymy i mamy na naszym podwórku własnych „żołnierzy wyklętych”.

Nasz „wyklęty żołnierz” Małkowski

Znam osobiście kilka żołnierek i żołnierzy, którym w samorządowej firmie zmienił się szef, a oni tam byli od początku. Niejednego dyrektora przetrwali, sami wiedzieli, jak dać szczęście i dobre zarobki załodze, ale zły szef ich pokonał. Założyli związki. Do dziś partyzanci działają i kopią dołki pod niekompetentnym szefem, ale niestety „wyklęci” nie mają już mocy. Mają tylko swoją moralną przewagę i swoją porażkę szlachetnego bohatera, który poległ w walce ze złem.

Ciągle pamiętam Macieja Małkowskiego, naszego największego „bohatera wyklętego”, jak dzielnie i szczerze walczył dla swoich, jaki był lojalny i jak się poświęcał. Przyłapaliśmy go nawet na mijaniu się z prawdą, kiedy walczył ze związkami zawodowymi w MOPS w 2010 roku (Niewidzialny konflikt w MOPS).

Z dnia na dzień pozbawiony funkcji zastępcy prezydenta, bo zmieniły się konstelacje polityczne, „wyklęty” zaczął walczyć, krytykować posunięcia byłego szefa, by w końcu stanąć z nim w szranki jako kandydat na prezydenta. Do dziś aktywnie „działa w partyzantce”.

Wszyscy, którzy trzymają za Małkowskiego kciuki, niech dobrze przewertują karty historii, by się czegoś nauczyć o walce z władzą.

Nie lubię PiS ale lubię Wiesława Ogrodnika

Za każdym razem, kiedy słucham nieznanych mi osobiście pisowskich polityków, to mi kły rosną. Wściekam się na ich obłudę, manipulację, na ich strach i idącą za nim agresję w stosunku do wszystkiego, co inne i poza ich normą. Wkurzam się na ich, chorą dla mnie, ideologię pełną zawiści i zemsty.

Ale jak się już bardzo uniosę gniewem, wracam na ziemię do ludzi. I przypominam sobie lokalnego członka partii Prawa i Sprawiedliwości, którego poznałam: Wiesława Ogrodnika (byłego prezesa ZEC, kandydata na posła w ostatnich wyborach). Nic nie mogę poradzić na tę moją sympatię. Widzę w Ogrodniku miłośnika utopii. Jego prawdy nie sprawdziły się w lokalnej rzeczywistości, a jak wiemy, miarą prawdy jest skuteczność. Jednak to właśnie moja sympatia przypomina mi, że za ideologią stoją zawsze ludzie, niosący w sobie to, w co wierzą. I za to ich podziwiam.

Dlatego przyjmuję Żołnierzy Wyklętych takimi jacy byli. Terrorystami niosącymi dumę i wolność, ścielącymi swoją drogę trupami niewinnych.

Grażyna Hanaf

Reklama