Potrąciła go osobówka, a potem przejechał po nim bus. Lekarze dawali mu 2 proc. szans na przeżycie

Stanisław Baryluk
fot. ii 31-letni bolesławianin Stanisław Baryluk potrzebuje pieniędzy na rehabilitację.
istotne.pl 0 wypadek, arkadiusz krzemiński, ziemia bolesławiecka

Reklama

Do wypadku doszło w nocy z 12 na 13 grudnia 2014 r. przy rondzie na Zgorzeleckiej, w pobliżu stacji paliw. – Przechodziłem przez jezdnię przepisowo – opowiada „ii” Stanisław Baryluk. – Teraz pamiętam to jak przez mgłę. Wszystko zdarzyło się tak szybko.

Najpierw 30-letniego wtedy bolesławianina potrącił samochód osobowy. Pan Stanisław upadł na jezdnię. Następnie... przejechał po nim bus. – Miałem wtedy naprawdę pecha. Dobrze, że bus nie był zapakowany. Może dlatego żyję – dodaje poszkodowany.

Po wypadku trafił na OIOM. Miał miednicę złamaną w 8 miejscach, uraz kręgosłupa. Był w stanie krytycznym. Lekarze dawali mu 2 proc. szans na przeżycie. Odwiedził go już nawet ksiądz. – To było coś strasznego – wspomina mężczyzna.

Na tym oddziale spędził ponad 10 dni. Przeżył. Ze szpitala wyszedł jednak dopiero pod koniec lutego ub.r. Nadal ma problem z lewą ręką (niedowład). A akurat tak fatalnie się składa, że jest leworęczny. (To właśnie tą ręką narysował portrety, który przyozdabiają ściany jego domu).

Prace Stanisława BarylukaPrace Stanisława Barylukafot. ii
Prace Stanisława BarylukaPrace Stanisława Barylukafot. ii
Prace Stanisława BarylukaPrace Stanisława Barylukafot. ii

Potem trafił na 3-tygodniową rehabilitację. Jeździł wtedy na wózku inwalidzkim. A gdy ta się skończyła, mógł już poruszać się o własnych siłach. – Jeśli chodzi o zdrowie, to jest na tyle dobrze, że jestem w stanie chodzić – opowiada. – Jestem upartym człowiekiem, jak się zaprę, to nieraz na siłę coś potrafię zrobić.

Tyle że nogi nadal dają znać o sobie. Ale najgorzej jest z ręką. Konieczna była kolejna operacja.

Potrącenie

Do tej pory nie wiadomo, kto kierował osobówką. Nie udało się tego ustalić za pomocą nagrań z monitoringu. (Do zdarzenia doszło po 4 w nocy; było ciemno, padał śnieg z deszczem). Sprawą zajęła się firma odszkodowawcza, potem kancelaria prawnicza. Bez rezultatu. Teraz bolesławianinowi nieodpłatnie pomaga prawnik Arkadiusz Krzemiński.

Co gorsza, sąd uznał, że wina leży po stronie poszkodowanego. – Nie miałem żadnego świadka – mówi z żalem mężczyzna. I dodaje: – Ja się z tym orzeczeniem absolutnie nie zgadzam. Bardzo mnie to boli, bo wychodzi na to, jakbym się specjalnie położył na drodze.

Warto dodać, że gdy trafił ponownie do szpitala (kolejna operacja ręki; przez stan zapalny stracił, jak mówi, kawałek mięśnia), w sąsiedniej sali – bardzo krótko – leżał mężczyzna, który powiedział poszkodowanemu, iż widział wspomniany wypadek. I że to nie była wina pana Stanisława. – W ferworze wydarzeń nie wziąłem jego danych. Szkoda, bo bardzo by mi pomógł – wspomina bolesławianin. Jeśli jednak ten mężczyzna czyta te słowa, prosimy o kontakt z redakcją.

Co dalej?

Teraz Stanisław Baryluk jest na zasiłku socjalnym. Z powodu niedowładu lewej ręki trudno jest mu podjąć pracę. Konieczna jest dalsza rehabilitacja, na którą bolesławianina nie stać (czeka na bezpłatne wizyty, ale terminy są odległe). – Ta ręka mi puchnie, jest zimna, jak gdyby krew do niej nie dochodziła – dodaje.

Możesz pomóc

Można przekazać 1% podatku na rzecz pana Stanisława, oto dane:

Stowarzyszenie Ziemia Bolesławiecka
KRS 0000163366
w rubryce cel szczegółowy należy wpisać „Stanisław Baryluk”.

Albo przelać pieniądze na konto Ziemi Bolesławieckiej (82 1240 1473 1111 0010 0175 6262), w tytule przelewu wpisując „Stanisław Baryluk”.

Reklama