Przez PiS będą zapchane przedszkola i puste podstawówki

Mzs nr 2
fot. GA Po zniesieniu obowiązku szkolnego dla sześciolatków, nieprzemyślanej i populistycznej decyzji polityków PiS, samorządy muszą borykać się z brakiem miejsc w przedszkolach i niedoborem klas pierwszych w podstawówkach w roku szkolnym 2016/17.
istotne.pl 0 edukacja, beata sulska, prawo i sprawiedliwość

Reklama

Jakie są prognozy dla podstawówek i przeszkoli publicznych?

Wśród rodziców, którzy w 2014 i 2015 roku posłali do szkół sześciolatki, krążą niesprawdzone informacje na temat losów ich dzieci w roku szkolnym 2016/17.

Nauczyciele przekazują im informację zaczerpniętą ze stron ministerstwa, że mogą na własny wniosek pozostawić dzieci na kolejny rok w tej samej klasie. Rodzice mają dylemat: czy dalej edukować dziecko, czy pozwolić, by powtórzyło rok z inną klasą i wychowawczynią oraz jeszcze raz uczyło się materiału, który już przerobiło.

– Mój sześciolatek, pierwszoklasista, jest niezwykle związany ze swoją panią, ma też przyjaciół w szkole – mówi jedna z mam. – Widzę, że synek nie nadąża z materiałem, że jeszcze woli się bawić niż uczyć, ale nie zdecyduję się zostawić go na rok w pierwszej klasie, bo nie wiem, jakbym miała mu to wyjaśnić, że zmieni się jego pani i opuści przyjaciół.

Liczby nie kłamią

Beata Sulska, Naczelniczka Wydziału Społecznego mówi, że ma plan na każdą sytuację i zrobi wszystko, by dbać jak najlepiej o interesy dzieci. Podaje też liczby, które mogą rozsądne osoby przyprawić o zawrót głowy. 

We wrześniu 2016 roku będą tylko 54 miejsca w przedszkolach publicznych i 3 oddziały klas pierwszych w podstawówkach miejskich. W zeszłym roku utworzono 22 oddziały klas pierwszych dla 506 nowych uczniów. W tym roku siedmiolatków objętych obowiązkiem szkolnym będzie tylko sześćdziesięciu pięciu. To daje najwyżej 3 klasy pierwsze. Szkół podstawowych jest w Bolesławcu pięć. Najbardziej pesymistyczny scenariusz jest taki, że nie w każdej szkole będzie klasa pierwsza. Pojawia się problem wyboru szkoły dla dziecka. Już nie wszyscy będą mogli wybrać placówkę zgodnie ze swoim miejscem zamieszkania, wygodnym dojazdem do pracy czy bliskością zamieszkania wspierających dziadków.

Sześciolatki z kolei zablokują miejsca w przedszkolach i znów nie będą przyjmowane trzylatki, bo w miejskich przedszkolach w 2016 roku zwolni się jedynie 54 miejsc.

– Nie możemy oprzeć się na kuratoriach, nie możemy oprzeć się na ministerstwie, bo do tej pory nie ma żadnej ustawy zasadniczej – mówi Beata Sulska. – Nie ma ustaw, rozporządzeń, nie ma regulacji. Informacje czerpiemy z doniesień prasowych, z komentarzy pani minister i pracowników resortu edukacji. To nie jest tylko problem naszej gminy, to problem całej Polski. Mamy plany jak zorganizować oświatę w gminie zgodnie z nowymi pomysłami, ale na zadawane mi pytanie, jak będzie z pierwszoklasistami, odpowiedź brzmi: w tej chwili nie wiem i nie wie tego nikt – dodaje naczelniczka.

Słodkie obietnice wyborcze PiS i gorzki los dzieci pod rządami partii

Jedyny pewnik to fakt zniesienia obowiązku szkolnego dla sześciolatków i przywrócenia tego obowiązku dla dzieci siedmioletnich. Na tym fakcie bolesławiecki Wydział Społeczny buduje swoją strategię.

– Dla nas w najbliższym czasie najważniejsze jest zaplanowanie roku szkolnego 2016/17 i zajęcie się sprawą rocznika 2009 oraz tych dzieci, które zostały odroczone decyzją rodziców – mówi Beata Sulska. – Dotychczas dostosowywaliśmy się do polityki państwa i przygotowaliśmy przyjęcie sześciolatków do szkół. Teraz ta płynność została zaburzona przez zmianę wieku rozpoczęcia obowiązku szkolnego. Chcemy pracować konsekwentnie, być osobami racjonalnymi, ale wytwarzać też pewien rodzaj zaufania. Kiedy poddawaliśmy się zmianie dwa lata temu, byliśmy pewni, że będzie ona stała, bo zmiana ta dotyczyła nie tylko osób dorosłych, ale przede wszystkim dzieci. Materii bardzo delikatnej, wrażliwej, na której eksperymentować, moim zdaniem, nie można – dodaje naczelniczka.

Do sprawy wrócimy, bo w tej chwili szkoły nie wiedzą, co zdeklarują rodzice dzieci sześcioletnich, którzy mogą, ale nie muszą, posłać je do szkoły. Nie wiadomo więc, ile będzie oddziałów. Złą prognozą są trzy klasy, dobrą – jeśli rodzice poślą sześciolatki do szkoły – pięć klas pierwszych.

Jest dużo niepewności, logistycznej roboty i czekania. A wszystkie plany robione są na bazie domysłu i chaosu informacyjnego. Tak realnie wyglądają rządy PiS i wdrażanie ich nieprzemyślanych obietnic wyborczych. Nam się to nie podoba, a Wam?

Jak oceniasz politykę oświatową PiS?
Jest bardzo dobra
50.40 % głosów: 126
Jest niedopuszczalna
44.80 % głosów: 112
Jest niedostateczna
2.80 % głosów: 7
Jest dostateczna
1.20 % głosów: 3
Jest dobra
0.80 % głosów: 2

Grażyna Hanaf

Reklama