Psie odchody w całym mieście

Kosz
fot. istotne.pl Idąc chodnikiem w czasie gołoledzi, wykonywaliśmy slalom gigant między psimi odchodami. Co pół metra obrzydliwa pułapka. Zanieczyszczone przez psy miasto to całoroczny śmierdzący problem.
istotne.pl 0 urząd miasta, zwierzęta, odchody, sm bolesławiec

Reklama

W każdym sezonie można wdepnąć w psie kupy na chodnikach. Szczególnie obrzydliwie wyglądają miejskie trotuary, kiedy zaczynają się roztopy. W zimie śnieg zakrywa wszystko. W siarczysty mróz właścicielom rzadko chce się chodzić na dalekie spacery. Kiedy psa trzeba wyprowadzić, by zrobił kupkę, wychodzi się na chodnik pod domem. I tak za chwilę zamarznięte odchody zostaną przysypane śliczną, puchową kołderką. Siarczysta zima trwała w tym roku przez cały grudzień. Na chodnikach podczas odwilży mamy do czynienia z miesięczną produkcją odchodów wszystkich okolicznych pupilków.

fot. Grażyna Hanaf

Problem z psimi odchodami jest obrzydliwy i tylko z pozoru prosty. Wystarczyłoby, aby właściciel sprzątał po swoim psie. Na terenie miasta jest około 30 specjalnych czerwonych koszy na śmieci przeznaczonych na psie odchody. Wiosną będą też specjalne zielone stacje.

– Czerwone kosze są rozmieszczone w parkach, na osiedlach i terenach zielonych – informouje Grażyna Strzyżewska, naczelniczka Wydziału Komunalnego Urzędu Miasta. – Zakupiono dodatkowo 15 zielonych stacji do zbierania psich odchodów. Są to pojemniki wraz z woreczkami, które można będzie pobrać, aby posprzątać po psie. Jeśli się przyjmą, planowany jest zakup kolejnych piętnastu. W tej chwili opracowywany jest plan rozmieszczenia tych stacji pod nazwą „Mapa na psich łapach”. Stacje będą umieszczane w mieście wiosną.

Niektórzy właściciele psów uważają, że koszy jest zbyt mało. Ale idąc np. ulicą gen. Bema w stronę specjalnego pojemnika, mija się co pół metra psie odchody. Na forum internetowym internauci postulują surowe karanie właścicieli, którzy nie sprzątają po swoich pupilach.

Uchwała Rady Miasta precyzyjnie określa obowiązki osób utrzymujących zwierzęta domowe. Przede wszystkim właściciele mają obowiązek uprzątnięcia zanieczyszczeń spowodowanych przez zwierzęta na terenach użyteczności publicznej lub pomieszczeniach przeznaczonych do wspólnego użytku. Zabrania się też wprowadzania zwierząt na place zabaw dla dzieci. Uchwała zobowiązuje właścicieli do takiej opieki nad zwierzętami, by nie były one uciążliwe dla innych osób. Nad przestrzeganiem uchwały czuwa głównie straż miejska.

– Problem z karaniem właścicieli psów za niesprzątanie odchodów polega na tym, że strażnik miejski musi być naocznym świadkiem takiego wykroczenia – wyjaśnia komendant Emil Zając. – Kiedy ktoś do nas zadzwoni, że zobaczył sąsiada, który nie sprzątnął po psie, przyjmiemy zgłoszenie. Jednak ukarać możemy tylko wtedy, gdy zgłaszający wykroczenie świadek złoży pisemne zeznania i zechce potwierdzić je w sądzie. A to ludzi zniechęca.

fot. Grażyna Hanaf
fot. Grażyna Hanaf
fot. Grażyna Hanaf

Z powodu psiej kupy nikomu się nie chce chodzić po sądach. A kiedy nie ma zeznań naocznego świadka, właściciel (nieprzyłapany przez strażników na gorącym uczynku) zaprzecza, że odchody należą do jego Azorka. – Pozostawałoby nam jedynie badać kupy laboratoryjnie, ale to absurd – żartuje Emil Zając. – Z kolei wiem, bo mówią mi o tym moi ludzie, że kiedy właściciel wypróżniającego się na chodniku psa zauważy strażnika, potrafi odchody zebrać do chusteczki higienicznej – dodaje. Mandat za niesprzątanie po psie to od 50 do 100 złotych.

Podczas pogadanek organizowanych w szkołach strażnicy mówią o obowiązku sprzątania po swoich psach. Zapis o takiej edukacji i przeznaczeniu na nią pieniędzy z budżetu miasta postulowało też Stowarzyszenie Pomocy Zwierzętom. To chyba jedyna droga ku czystym chodnikom – zwłaszcza gdy nie pomagają ani zapisy uchwały, ani mandaty za jej nieprzestrzeganie, ani specjalne kosze umieszczane na terenie miasta. Wyrobienie nowych nawyków to długa i ciężka droga. W tym wypadku to droga przez psie kupy.

fot. Grażyna Hanaf

(informacja Grażyna Hanaf)

Reklama