Mieszkańcy osiedla Kwiatowego przeciwni likwidacji boiska

Bramka
fot. ii Ciąg dalszy sprawy boiska przy Tulipanowej i Narcyzów. Jarosław Molenda, mieszkaniec osiedla, zebrał prawie 200 podpisów pod protestem przeciw likwidacji obiektu.
istotne.pl 0 boisko, osiedle, jarosław molenda, chudzik, osiedle kwiatowe

Reklama

O sprawie informowaliśmy pod koniec maja br. Nasz Czytelnik w mailu do redakcji napisał: „Jestem mieszkańcem osiedla Kwiatowego w Bolesławcu. Urząd Miasta chce zlikwidować miejsca rekreacyjne, tj. boiska, skwery i plac zabaw przy ulicy Tulipanowej i Narcyzów, na rzecz działek budowlanych, na których powstaną domy jednorodzinne. Pan radny Chudzik niby zebrał 80 podpisów za tym, żeby zlikwidować to miejsce. Pytałem o to okolicznych mieszkańców, wyrażali dezaprobatę, niezadowolenie odnośnie tego pomysłu. Mieszkańcy nie chcą, żeby cokolwiek tutaj zmieniać”.

W kwietniu Rada Miasta przyjęła uchwałę w sprawie przystąpienia do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego terenu w obrębie ulic: Tulipanowa – Narcyzów – Różana. W uzasadnieniu uchwały czytamy: „Wnioskodawcą zmiany ustaleń funkcjonalnych planu był radny Leszek Chudzik wraz z blisko 80 mieszkańcami osiedla Kwiatowe, którzy wnioskowali [o] zlikwidowanie obszaru rekreacyjnego i zastąpienie go funkcją mieszkaniową. Zabieg ten spowodowałby likwidację miejsca, które dotychczas jest obszarem patologii i wykluczenia społecznego [podkreślenie pochodzi od redakcji]. Nowe zapisy planu miejscowego umożliwią zabudowę tego terenu domami jednorodzinnymi, przenosząc funkcję rekreacyjno-sportową w obszar monitorowany i nadzorowany społecznie”.

W rozmowie z nami rajca Chudzik podkreślał, że w całej sprawie nie chodzi o likwidację miejsc rekreacyjnych, ale o przeniesienie boiska do piłki nożnej. – Przy plebanii kościoła pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa działa mały ośrodek sportowy. Tam właśnie chcielibyśmy przenieść ten obiekt – zaznaczył radny. – Na pewno nie będziemy demontować urządzeń zabawowych.

– Tak duży obiekt nie jest potrzebny na osiedlu Kwiatowym – przekonywał rajca. – Zresztą na tym obecnym bardzo rzadko ktoś gra. Młodzież częściej spotyka się w pobliskim lasku, pije alkohol, a potem mieszkańcy skarżą się na hałasy. Wiele razy interweniowała tam policja i straż miejska.

Leszek Chudzik wnioskował też o to, aby pieniędzy ze sprzedaży działek nie przeznaczano na inwestycje w mieście, tylko żeby zainwestowano je w rozwój osiedla. Przy parafii miałby powstać dodatkowo kort tenisowy i boisko do siatkówki. – Proboszcz będzie miał wtedy oko na to, co się tam dzieje – zaznaczał rajca.

Po ukazaniu się tego artykułu w Internecie na forum serwisu IstotneInformacje.pl zawrzało. Głos zabrał m.in. Jarosław Molenda, organizator turnieju Kwiatoliga: „Od kilku już lat nie można, niestety, organizować Kwiatoligi na boisku osiedlowym. Z prozaicznego powodu – o tym boisku zapomniał jego gospodarz, czyli miasto! To kompletny brak podstawowych choćby zabiegów doprowadził do takiego stanu, że radny Chudzik może mówić, że tam mało kto gra. Tylko że radny Chudzik, zamiast podjąć działania, aby odpowiednie służby miejskie dbały o mienie publiczne, wymyślił likwidację boiska!”

Jarosław MolendaJarosław Molendafot. Gerard Augustyn

– O planowanych zmianach dowiedziałem się przypadkiem. Strasznie się zdziwiłem – mówi w rozmowie z nami Jarosław Molenda. – Dotarłem do kwietniowej uchwały Rady Miasta. I nagle okazało się, że miejsce, przy którym mieszkam, to Sodoma i Gomora, czego przez tyle lat nie zauważyłem.

Molenda wraz z sąsiadami zaczął zbierać podpisy pod protestem przeciw likwidacji obiektu. W akcję włączyli się też najmłodsi mieszkańcy osiedla. Zebrano prawie 200 podpisów. – Pod protestem podpisali się prawie wszyscy, którzy mieszkają w pobliżu boiska – stwierdza organizator Kwiatoligi. – W najbliższym czasie chcę przekazać te podpisy przewodniczącej Rady Miasta Janinie Piestrak-Babijczuk.

– To prawda, że na tym boisku od kilku lat niewiele się dzieje – przyznaje Jarosław Molenda. – Tyle że trzeba sobie zadać pytanie, kto doprowadził ten obiekt do takiego stanu. Dawniej to boisko tętniło życiem! Przestano o nie dbać, a teraz używa się argumentu, że nikt z niego nie korzysta.

– Nie rozumiem też idei likwidacji boiska zbudowanego za publiczne pieniądze – kontynuuje Molenda. – Zlikwidujemy je, postawimy domki, a potem taki sam obiekt wybudujemy trzysta metrów dalej. To niegospodarność. Poza tym kto będzie się opiekował tym boiskiem? Kto będzie kosił, grabił i sprzątał? Ks. Józef Hupa? Ksiądz miałby pełnić obowiązki dyrektora MOSiR-u? To przecież nadal będzie obiekt miejski. Gmina w ten sposób wcale nie pozbędzie się problemu. I nie chodzi o to, że jestem przeciwny budowie boiska przy kościele. Zupełnie nie. Uważam, że to, co ksiądz Hupa robi dla młodzieży, to kawał dobrej roboty. Tyle że radni, którzy głosowali za tą uchwałą, powinni najpierw zorientować się w sytuacji.

Do tematu wrócimy.

Reklama