Bolesławianin walczy z biernością urzędników

Zestaw pompowy
fot. Jan Kunicki Jan Kunicki z Bolesławca skonstruował wydajną i prostą w obsłudze pompę. Urządzenie mogłoby pomóc w usuwaniu skutków powodzi. Problem w tym, że wynalazek nadal nie interesuje urzędników.
istotne.pl 0 powódź, kunicki, wynalazek, pompa

Reklama

O pomyśle bolesławianina Jana Kunickiego pisaliśmy w sierpniu ub.r. Cała historia zaczęła się w 1979 r., kiedy powódź nawiedziła Żuławy. Pan Jan, ówczesny pracownik Państwowego Ośrodka Maszynowego, postanowił bezinteresownie pomóc powodzianom. – Widząc dramat mieszkańców tamtych terenów, wpadłem na pomysł skonstruowania ciągnikowego zestawu pompowego, który dojedzie nawet tam, dokąd nie byłby w stanie dojechać strażacki wóz bojowy – mówił nam rok temu wynalazca. – Absurdem jest to, żeby strażacy jechali wypompowywać wodę z kurnika. To marnotrawstwo pieniędzy. Sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby w każdej wsi był choć jeden taki zestaw.

Pan Jan próbował zainteresować swoim pomysłem POM w Bolesławcu, a potem Okręgowy Klub Postępu i Racjonalizacji w Rolnictwie z siedzibą w Poznaniu. Bezskutecznie.

Do sprawy powrócił w 1997 r., kiedy przez Polskę przetoczyła się kolejna fala powodzi. Wiedział, że może pomóc. O swojej koncepcji powiadomił pełnomocnika rządu ds. usuwania skutków powodzi. Odzew był żaden.

Jak mówi wynalazca, powodzie były, są i będą. W ubiegłym roku pan Jan pomagał rodzinie w Chmielnie. W nocy mieli jedno podtopienie, wysprzątali dom, a nazajutrz przyszła kolejna fala. W ciągu dwóch, trzech minut woda podniosła się o 10 cm. – Wylewanie jej wiadrem w takiej sytuacji jest mało efektywne. A przecież możemy być lepiej przygotowani do walki z powodzią – zaznacza bolesławianin.

Ciągnikowy zestaw pompowy pana Jana ma wiele zalet: jest tani, łatwy w obsłudze i wydajny. Pasuje do każdego ciągnika. Zdaniem wynalazcy, to rozwiązanie skierowane jest bezpośrednio do rolników i zakładów gospodarki komunalnej.

Widząc inercję urzędników, w 2000 r. pan Jan sam wykonał prototyp zestawu pompowego. Wynalazek po raz pierwszy uruchomiono na terenie jednostki PSP w Bolesławcu. Zestaw otrzymał pozytywną opinię Centrum Naukowo-Badawczego Ochrony Przeciwpożarowej w Józefowie k. Otwocka. Prasa szeroko rozpisywała się o bolesławieckim wynalazcy. Wydawało się, że tym razem ktoś zainteresuje się pompą. Stało się jednak inaczej. Wszystkie wojewódzkie Wydziały Zarządzania Kryzysowego dostały stosowne pisma, na szesnaście odpowiedziały tylko trzy. Co więcej, sprawę zupełnie zlekceważyły lokalne samorządy i Sejm.

fot. Jan Kunicki

Pan Jan dał słowo, że pomoże powodzianom. I go dotrzymał. W 2009 r. przekazał swój wynalazek gminie Żórawina (powiat wrocławski). W tym samym roku otrzymał podziękowania od wójta Jana Żukowskiego, który napisał: „Urząd Gminy Żórawina pragnie serdecznie podziękować Panu Janowi Kunickiemu za udzieloną pomoc w sytuacji powodziowej […]. Użyczony sprzęt do pompowania wody stał się dodatkową siłą w walce z groźnym żywiołem. Prosta budowa oraz łatwość obsługi zestawu pompowego czyni go szeroko wykorzystywanym urządzeniem przy usuwaniu skutków powodzi i nie tylko”.

Minął niemal rok od publikacji naszego materiału „Bolesławianin z pomysłem na walkę z powodzią”. Odzewu na apel pana Jana nadal brak. – O sprawie wiedzą urząd wojewódzki, urząd marszałkowski, a nawet Warszawa – mówi nam dzisiaj wynalazca z żalem w głosie. – Żaden z urzędników nie podjął tematu, a tymczasem dramat goni dramat.

Pan Jan przytacza fragment artykułu z „Istotnych Informacji” (wydanie 27), w którym mowa jest o tym, że w trakcie ubiegłorocznej powodzi w powiecie lwóweckim pomoc tamtejszej straży pożarnej – z powodu natłoku wydarzeń – nie zawsze docierała na czas. – Mamy proste i tanie rozwiązanie tej sytuacji. Tyle że nikt nie chce się nim zainteresować. To inercja urzędników w pełnej krasie – stwierdza bolesławianin.

Jeśli ktoś jest zainteresowany koncepcją pana Jana, może się skontaktować z wynalazcą za pośrednictwem redakcji serwisu Istotne.pl.

(informacja ii)

Reklama