Call me boombastic, say me fantastic

istotne-logo
fot. istotne.pl Nigdy tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym – słowa Churchilla najlepiej oddają to, co wydarzyło się na Wielkim Otwarciu Teatru Starego.
istotne.pl 0 teatr, otwarcie

Reklama

Na powitanie starosta powiedział, że nie zabiega o sezonowy poklask. Teatr uratował bowiem na następne 100 lat, jak nie na dłużej. – Uratowaliśmy teatr dla państwa – kończył swoje wystąpienie, a obok mnie siedzieli przedstawiciele lokalnej prasy, dalej lokalni urzędnicy, a na przedzie minister, wojewoda, przedstawiciele duchowieństwa i eurodeputowany…

Ale opowiem, jak było na gali, po kolei. Cezary Przybylski i Jacek Głomb (dyrektor teatru z Legnicy) powitali przybyłych gości i zaprosili na spektakl. Dyrektor rozpłynął się nad wielkością czynu starosty. – To, co zrobił mój przyjaciel Cezary, to jest rzecz niezwykła – mówił Głomb. – Nigdy się tak nie zdarzyło, żeby starostwo wybudowało teatr.

To prawda, że urzędnicy tak rzadko wydają pieniądze na kulturę wysoką, bo nie przynosi im żadnego kapitału wyborczego. I ten zachwyt w jakiejś części zrozumiałam. Ale żeby aż tak piać nad czymś, co w końcu należało do obowiązków Starostwa?

Budynek należał do powiatu i niszczał. Znaleziono pieniądze na jego remont. Zdobywanie funduszy było – jak wielokrotnie na gali podkreślano – bardzo trudne. Zwykli przedsiębiorcy w kółko nie powtarzają, że ciężką pracą zdobyli pieniądze. Ale co innego urzędnicy. Dla nich to był wyczyn. Skoro remont to coś tak niebywałego, to pozostawienie zabytkowej rudery w sercu miasta byłoby pewnie normą.

Po krótkiej przemowie i wysłuchaniu „Zachwytu nad uratowaniem teatru przez mały i biedny powiat dla świata, kultury i humanizmu” obejrzeliśmy „Mizantropa”. Ze sceny padły słowa, których chyba urzędnicy do siebie nie wzięli.

– Ocena jest sprawą trudną, bo każdy z nas złakniony jest pochwały – powiedział główny bohater Alcest rozpoczynając krytykę słabego wiersza autora, który na krytykę był zupełnie nie gotowy.

Przyjaciel Alcesta przestrzegał go przed zbyt jasnym wyrażaniem swoich opinii. – Alcest, błagam, tylko nie mów tego co myślisz o sądach i urzędach – mówił Filint. Ach, te sztuki Moliera, które są ponadczasowe…

Publiczność sztukę oklaskiwała gorąco i żywo reagowano na dowcipne kwestie wypowiadane przez aktorów. W trakcie spektaklu na widownię weszli spóźnieni dziekan Jarosiewicz z drugim księdzem.

W drugiej części otwarcia teatru przywitano wszystkich oficjalnych gości: ministra, wiceministra, europosła, posłów, wojewodę i wielu, wielu innych. Pokazano też okropną reklamówkę zrobioną na prostej zasadzie przeciwieństw: teatr zrujnowany (muzyka smutna, zdjęcia zrujnowanych detali) oraz teatr odremontowany (muzyka wesoła, zdjęcia z żabiej perspektywy, głównie pięknego sufitu). Do tego dodano sztuczne, jak z reklam proszków do prania, kwestie pochwalne Cezarego Przybylskiego, Dariusza Kwaśniewskiego, Katarzyny Biegasiewicz (rzeczniczki Starostwa) i Marka Łętowskiego (dyrektora MDK) oraz wypowiedzi tzw. ludzi z ulicy, którzy cieszyli się, że w Bolesławcu będzie teatr.

Potem wystąpili goście, którzy dziękowali i gratulowali. Minister Szumilas, kiedy dostała prezent (pewnie ceramikę artystyczną), odpowiedziała, że ten milion, który przyznała na remont teatru nie był jej prywatnymi pieniędzmi. To był taki urzędniczy żarcik. Europoseł Protasiewicz wyznał, że w Brukseli będą dumni z Bolesławca, który słynie ze swojej ceramiki, wspaniałych dni Bolesławca (tu popełnił faux pas i raczej miał na myśli Święto Ceramiki) i teraz z Teatru Starego.

Na końcu oficjalnej części wręczano jeszcze prezenty przedsiębiorcom, którzy wspomogli Starostwo w remoncie. Otrzymali oni duże zdjęcia odremontowanego teatru – detale i widok sceny.

Na gali nie było zaproszonego na nią prezydenta, ale nikt specjalnie tym się nie przejął oprócz Kazimierza Marczewskiego, którego ta nieobecność oraz niemożność jej wyjaśnienia pogrążyła w głębokim smutku.

Od siebie dodam, że zamiast gali na cztery fajerki mógłby zupełnie wystarczyć weekendowy piknik familijny zorganizowany w teatrze i Młodzieżowym Domu Kultury oraz „drzwi otwarte”. Każdy, kto by zechciał, mógłby wejść do wyremontowanego teatru i go obejrzeć.

Na otwarciu, jako gwiazdy, mogliby się pokazać aktorzy, choćby z teatru w Legnicy, który będzie często gościł na naszych deskach. Do tego reklama rozsądnego repertuaru, w którym od czasu do czasu byłby spektakl dobrego, zawodowego teatru oraz ciekawe warsztaty dla dzieci z powiatu. Mogłyby być też Glinoludy i od dawna niewykorzystany mim, który pokazałby kilka sztuczek i zareklamował swoją kulturalną piwnicę. Mogłoby tak być? Mogłoby. Weekend zapowiadał się słonecznie. Byłoby wielkie świętowanie dla społeczności.

I gdyby na tym pikniku pojawił się starosta czy radni powiatowi oraz inni urzędnicy, to pewnie spędziliby miło czas z mieszkańcami. A tak była wielka pompa, tak napuszona, że budząca niesmak.

(Grażyna Hanaf)

Reklama