Podczas Dni Miasta odbędzie się jubileuszowy X Festiwal Kultury Południowosłowiańskiej. Organizacyjnie został podzielony na dwie części. W piątek odbędą się imprezy oficjalne: wykład studentów z koła serbistów Uniwersytetu Wrocławskiego (9:30, sala kina Forum) oraz wernisaż wystawy artysty bułgarskiego Ventzislava Piriankova „Sacrum w sferze namiętności” (Galeria Długa – kino Forum).
Na sobotę zaplanowano wspólne śpiewanie, tańczenie i jedzenie. Na placu Piłsudskiego wokół sceny powstanie osada festiwalowa. Od godziny 9:00 będą ją zasiedlać gospodarze i gospodynie z otwartymi rękami przyjmujący wszystkich sąsiadów chcących wspólnie się zabawić. Zespoły muzyczne przybędą w korowodzie, rozpalone zostaną ogniska pod prosiętami, na stół wyniesione zostaną pity, palenta, strudle, paprykarze i mamałyga. Sześć grup kucharskich przystąpi do gotowania zupy paprykowej. Będzie można kibicować im przy pichceniu, a potem uraczyć się miską zupy. W szranki staną dwie grupy dorosłych i cztery uczniowskie z Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych.
Festiwal uświetni występ serbskiego zespołu Lala, który zaprezentuje tańce z regionu Wojwodiny i z Serbii. Zespół składa się z młodych ludzi (licealiści i studenci), którzy tańczą amatorsko i z sercem. Takie jest bowiem główne założenie organizatorów. Zespoły mają pokazywać żywy folklor i robić to z pasji i z potrzeby zabawy. Tak jak liczne grupy z naszego regionu, które od dziesięciu lat występują na festiwalu. Obecni na wszystkich edycjach byli m.in.: „Jutrzenka”, „Niespodzianka” z Tomaszowa Bolesławieckiego, kapela Herbutów z Tomisławia oraz ZPiT „Bolesławiec”. Podczas tegorocznego festiwalu wystąpi w sumie 15 zespołów i trzy koła gospodyń wiejskich.
Jak powstał festiwal
Oficjalnie powstał w 2001 roku z okazji 55 rocznicy powrotu Polaków z Bośni (w 1946 roku 18 tysięcy osób przyjechało na ziemię bolesławiecką z terenów byłej Jugosławii). Nieoficjalnie – z potrzeby skupienia się w jednym miejscu, z potrzeby bycia razem, wyjścia z domów i usłyszenia jeszcze raz, jak rzeka niesie ich pieśń po okolicy.
– Na ulicach Widok i Ceramicznej ludzie wychodzili na podwórka i pili wspólnie kawę, winko, a czasami wódeczkę – wspomina Elżbieta Tor, organizatorka festiwalu. – Słychać było śpiewanie, rozmowy, zabawę. Ludzie potrzebowali skupić się razem. Myślę, że chcieli pokazać, że są miłymi, ciepłymi ludźmi, którzy potrafią zrobić świetną pitę i zaprosić na nią sąsiada. W dzieciństwie siadałam z przyjaciółką nad rzeką i słuchałyśmy piosenek. Jej mama przyjechała z Bośni. Kiedy przyjaciółka usłyszała jakąś nieznaną sobie pieśń, szłyśmy w kierunku, z którego dobiegała, by lepiej poznać słowa i melodię. Rzeka niosła muzykowanie, słyszał je cały Bolesławiec.
Dziesięć lat temu trzy osoby powołały do życia festiwal nazwany najpierw bałkańskim: Albin Kulesza – kierownik zespołu „Jutrzenka”, Bolesław Marecki – nieżyjący już, znany bolesławiecki fotograf oraz Franciszek Bachór, sołtys wsi Dobra. Osadnicy mieli swoją kulturę i, przede wszystkim, zespoły grające na weselach i świętach. Festiwal stworzono z myślą o tej kulturze, by zaprezentować ją szerokiemu gronu.
Na życzenie ambasad byłej Jugosławii zmieniono nazwę festiwalu z bałkańskiego na południowosłowiański. Doświadczenia powojenne były na tyle silne, że słowo Bałkany źle się kojarzyło mieszkającym tam ludziom. Główną ideą festiwalu jest propagowanie żywej tradycji i dobra zabawa. Sukcesem jest to, że zespoły, które występują na festiwalu, mają w swych szeregach młode osoby, a jego formuła wciąż się rozszerza i przyciąga wielu amatorów domowej kuchni bośniackiej.
– Festiwal będzie trwał – mówi Elżbieta Tor – dopóki będzie ktoś, kto chce ugotować, poczęstować, razem wypić kawę. I dopóki będzie ktoś, kto po to przyjdzie. Zapraszamy naszych sąsiadów z Bolesławca i okolic. Zaśpiewamy dla was tak, że rzeka poniesie pieśń.
(informacja Grażyna Hanaf)