Rabatki miejskich plant są zaniedbane. Rośnie na nich trawa, którą kosi się rzadko, więc trawniki są brzydkie. Pełno w trawie chwastów. Jeszcze niedawno kwitły na rabatkach... mlecze. Posadzone dwa lata temu rośliny schną i niszczeją. Rabatki są w ogóle ubogie w rośliny i prawie nieukwiecone. Każda porządna gospodyni z przydomowym ogródkiem tworzy lepsze kompozycje kwietne, niż urzędnicy na plantach.
Kto odpowiada za zaniedbane planty? Nawet nie warto pytać. Rzeczniczka miasta odpowie urzędniczym „bla, bla” i okaże się, że od strony formalnej wszystko jest jak w najlepszym porządku. W zeszłym roku urzędnicy dostali przecież, między innymi za planty, nagrodę. Bolesławiec zwyciężył w konkursie Towarzystwa Urbanistów Polskich na najlepiej zagospodarowaną przestrzeń publiczną w Polsce.
Dziś bolesławieckie planty wspaniale wyglądają tylko w opisie projektu umieszczonym na oficjalnej stronie miasta:
Realizacja projektu miała na celu m.in. poprawę atrakcyjności i wizerunku tej najbardziej reprezentacyjnej i najczęściej odwiedzanej części miasta. Zakres prac obejmował modernizację oświetlenia plant i iluminację zieleni, rewaloryzację szaty roślinnej, modernizację ciągów pieszych plant, wprowadzenie tras rowerowych, modernizację i wymianę murków oporowych i schodów na plantach, iluminację istniejących obiektów i murów obronnych. Mury zostały poddane oczyszczeniu, uzupełnieniu ubytków oraz hydrofobizacji. Ponadto przy ul. Bankowej została wyremontowana fontanna. Na plantach i w Rynku posadzono 97 tys. roślin, w tym 140 drzew liściastych i 25 iglastych. Całkowita wartość projektu stanowi 7877 200 zł.
Operacja rewitalizacji się udała, tylko rabaty zarosły zielskiem. Kiedy nagroda w kieszeni, wybory wygrane, a do następnych kupa czasu, to kto by tam dbał o roślinki. Przed kolejnymi wyborami posadzi się nowe, śliczne, jak w Wersalu. I znów się nimi mieszkańcom oczy zamydli.
(informacja: Grażyna Hanaf)