Kwestia funkcjonowania restauracji przy Międzynarodowym Centrum Ceramiki zdominowała ostatnią sesję Rady Miasta, która odbyła się w poniedziałek, 9 sierpnia. Wszystko przez to, że tego dnia rajcy mieli zdecydować, czy akceptują plan zwiększenia wydatków na MCC. Jak można przeczytać w uchwale w sprawie zmian w budżecie miasta na 2010 r., dodatkowe 600 tys. zł ma zostać przeznaczone na „dostawę i montaż wyposażenia teleinformatycznego i elektronicznego oraz dostawę wyposażenia i aranżację wnętrz restauracji, sklepu i szatni”.
Głos zabrał radny Jarosław Kowalski z klubu Bolesławiec XXI. – Wymagam, aby zakupione wyposażenie do restauracji działającej przy BOK-MCC było najwyższej jakości – powiedział. – W naszym mieście niewiele jest miejsc, do których młodzież w moim wieku, czytaj: 40 lat, mogłaby pójść z osobami spoza Bolesławca. Chciałbym, żeby można było w reprezentacyjnym miejscu zaparkować samochód i pójść zjeść coś wyszukanego, a przy okazji pochwalić się np. galerią ceramiki.
Prowadzeniem restauracji ma się zajmować BOK-MCC. – To jest bardzo trudne zadanie, bo ja jestem dyrektorem instytucji kultury – mówiła podczas poniedziałkowej sesji Ewa Lijewska-Małachowska, szefowa BOK-MCC. – Ale dokładamy wszelkich starań, aby jak najlepiej sprostać temu wyzwaniu. Otwarcie Międzynarodowego Centrum Ceramiki planujemy na 29 września. Bardzo bym chciała, aby w tym samym czasie otwarta została również restauracja. Jeśli zakupimy niezbędne wyposażenie, myślę, że będzie to możliwe.
Prezydent Piotr Roman przypomniał, że inwestycja pod nazwą Centrum Kulturalno-Edukacyjne kosztowała łącznie ponad 30 mln zł. – Jeżeli zestawimy te kwoty, 600 tys. zł nie stanowi nawet 3% wartości tego zadania – przekonywał Roman. Dodał, że w Polsce istnieje wiele centrów kulturalnych, w których funkcjonują restauracje prowadzone przez instytucje miejskie. Sytuacja taka ma miejsce chociażby w Jaworze.
Ten argument nie przekonał Cezariusza Rudyka, szefa klubu radnych Platformy Obywatelskiej. – Nikt z nas nie ma najmniejszych wątpliwości, że, jeśli chodzi o wyposażenie teleinformatyczne, wszystko powinno być najlepszej jakości – podkreślił rajca. – Różnimy się co do kwestii wyposażenia restauracji i sklepu. Uważamy, że tym powinni zająć się ajenci.
Jak zaznaczył Rudyk, BOK powinien zajmować się przede wszystkim kreowaniem kultury. – Nie sądzę, żeby prowadzenie restauracji i sklepu należało do zadań miasta. Przyjmuję do wiadomości, że tak jest w Jaworze, ale to nie znaczy, że jest to dobre rozwiązanie – dodał radny PO.
Głos ponownie zabrała Ewa Lijewska-Małachowska. – Nie ośmielę się polemizować z panem radnym – zaznaczyła dyrektorka BOK-MCC. – Najłatwiej byłoby, gdybym zajmowała się jedynie kulturą. Ale długo zastanawiałam się nad kwestią prowadzenia restauracji i sklepu. I w przypadku tego drugiego chciałabym dać równe szanse wszystkim producentom ceramiki, tak aby turysta, który przyjedzie do Międzynarodowego Centrum Ceramiki, mógł zapoznać się z całą ofertą ceramiczną naszego miasta.
– Ponadto w Bolesławcu brakuje mi galerii sprzedaży. Artyści też przecież muszą z czegoś żyć – kontynuowała Lijewska-Małachowska. – Sklep, który będzie działał przy BOK-MCC, chcę połączyć z tego typu galerią.
Do dyskusji włączył się wiceprzewodniczący Rady Miasta Józef Pokładek: – Jeżeli nie spróbujemy, to nie będziemy wiedzieli, jak to ma wyglądać. Jeśli podejmiemy taką uchwałę, to zobaczymy, co z tego będzie, a myślę, że w centrum miasta wreszcie będzie coś fajnego.
Piotr Roman zaznaczył, że dochód z prowadzenia sklepu i restauracji będzie w całości przeznaczony na działalność BOK-u. – To oznacza, że w przyszłości może być tak, że kolejni radni będą mogli przeznaczać mniej pieniędzy na funkcjonowanie ośrodka – stwierdził. – Poza tym w Bolesławcu jest bardzo dużo restauracji, a będzie jeszcze jedna. To jest wstrząs dla prywatnych przedsiębiorców, rodzi się konkurencja.
Według Romana, zaletą MCC będzie to, że w Centrum można będzie organizować sympozja i kongresy, coś zjeść, a przy okazji kupić bolesławiecką ceramikę. – I nie trzeba będzie wychodzić z budynku – dodał prezydent.
– Ja też jestem za tym, żeby wszystko, co może być prywatne, było prywatne, ale głównym argumentem za tym, aby restauracja była prowadzona przez BOK, jest kwestia bezpieczeństwa – kontynuował Roman. I dodał, że gdyby restaurację prowadził prywatny przedsiębiorca, instytucje europejskie mogłyby uznać, że coś jest nie tak, i nakazać miastu oddanie 17 mln zł dofinansowania.
Innego zdania był radny Bogusław Nowak z PO. – Jestem przerażony słowami naszego prezydenta – podkreślił. – Człowiek, który w życiu nie prowadził żadnej działalności gospodarczej, nie prowadził nawet kiosku ruchu i nie musiał nikomu płacić pensji ani ZUS-u na czas, wypowiada rzeczy, które po prostu mi się w głowie nie mieszczą. Mówię w imieniu bolesławieckich przedsiębiorców, bo oni są przerażeni ruchami pana prezydenta i całego magistratu. Z pieniędzy podatników robi się konkurencję innym punktom w mieście. Tych gastronomii jakaś liczba w Bolesławcu funkcjonuje. Klientów nie mamy za dużo. Bolesławiec jest 38-tysięcznym miasteczkiem, a nie Wrocławiem czy Warszawą. Tutaj nie ma miejsca na 10 porządnych restauracji.
Zdaniem Nowaka, restauracja przy BOK-MCC będzie działała „średnio”. – A my, podatnicy, obywatele tego miasta, będziemy musieli do tego dokładać – bulwersował się radny. – Będziemy mieli ku chwale ojczyzny i ku chwale pana prezydenta wspaniałą wizytówkę. A co się stanie z przedsiębiorcami, ludźmi, którzy swoją krwawicą, wysiłkiem i majątkiem inwestują w to miasto? Niech odpadają z gry. Za publiczne pieniądze stworzy się nowe szataństwo. To nie jest zadanie gminy.
Mimo głosów sprzeciwu Rada przyjęła uchwałę w sprawie zmian w budżecie miasta na 2010 r. 13 radnych głosowało za. Rajcy PO i Irena Dul z SLD zagłosowali przeciw.
(informacja ii)