Mariusz Szczygieł: – Są szczęśliwsi, bo nie wierzą w Boga!

Dyskusja dla wiadomości: Mariusz Szczygieł: – Są szczęśliwsi, bo nie wierzą w Boga!.


  • (evRifY) napisał(a):

    Ktoś kto chce uchodzić za życzliwego nie atakuje i nie prowokuje, a tego pani dokonała w swoim wpisie. Brak logiki

    Jedni chcą uchodzić za życzliwych, inni są po prostu życzliwi. Grażyna nie udaje, Państwo owszem.

  • Anonim (VBIIg), 2016-03-22 13:02 Cytuj Zgłoś nadużycie

    Widać że zwierzę chociaż ubliżyłem zwierzętom przepraszam

  • Anonim (ANiwcI), 2016-03-22 13:44 Cytuj Zgłoś nadużycie
    (eQ8Zru) napisał(a):

    Nie ma bardziej zakłamanych od antyklerykałów.
    300 mln na muzeum ży_dowskie w Warszawie im nie przeszkadza. O 6 mln na polskie muzeum w ŚO biją pianę przez wiele lat.
    Shame on you!

    Przyganiał antysemita antyklerykałowi.

  • Anonim (evRifY), 2016-03-22 14:13 Cytuj Zgłoś nadużycie
    Krzysztof Gwizdała napisał(a):

    Jedni chcą uchodzić za życzliwych, inni są po prostu życzliwi. Grażyna nie udaje, Państwo owszem.

    Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę... Niby nic odkrywczego, ale warto pokazywac hipokryzję.

  • Anonim (AMoNii), 2016-03-22 14:40 Cytuj Zgłoś nadużycie

    A może to jest w drugą stronę? normalny tekst tylko ludzie dostają "kota" i piszą głupoty, wymądrzają się. Szkoda, że co niektórzy nie potrafią walczyć np. o sprawy mieszkańców czy samego miasta. Każdy jest bohaterem przed komputerem. :)

  • Anonim (AL0jcx), 2016-03-22 16:19 Cytuj Zgłoś nadużycie

    bohaterzy już dawno nie żyją.

  • Anonim (ANxd82), 2016-03-22 16:29 Cytuj Zgłoś nadużycie

    [zmoderowano za brak kultury]

  • Reklama

  • Anonim (ANyWG7), 2016-03-22 19:39 Cytuj Zgłoś nadużycie

    Dlaczego niewierzącym tak bardzo przeszkadzają wierzący???
    Autorka deklaruje swoją wielką tolerancyjnośc, ale z jej tekstów przebija coś innego. Osoby o lewicowych poglądach często mają takie podejście - tolerują tylko tych, którzy myśla tak samo jak oni. Reszta to ciemnogród, któremu nawet tolerancja się nie należy.
    Tak dla uporządkowania - nawet takie zatwardziałe osoby jak Kiszczak czy Jaruzelski na koniec strach poczuli. Przed czym - przecież całe życie głosili, że po śmierci nic nie ma. I tak będzie z 99% tych, którzy ogłaszają radośnie, że cieszą się ze swojego braku wiary. Takie są fakty.
    Ja wiem, że po śmierci Ktoś jest. I z tego właśnie się cieszę.
    Wesołych Świąt Wielkie Nocy i zrozumienia o co w nich chodzi życzę wszystkim.

  • Anonim (ANyeSs), 2016-03-23 06:02 Cytuj Zgłoś nadużycie

    Tak samo postępuje 99,99% wierzących .
    Widać ,że rytuał więcej dla Ciebie znaczy -no cóż :)

  • Anonim (ANyWG7), 2016-03-23 08:51 Cytuj Zgłoś nadużycie
    (ANyeSs) napisał(a):

    Tak samo postępuje 99,99% wierzących .
    Widać ,że rytuał więcej dla Ciebie znaczy -no cóż :)

    A z których to słów wyczytałeś jaka jest moja wiara i jak się przekłada na moje życie i praktyki religijne?
    To jak postępują ludzie to jest każdego indywidualna sprawa i z tego zostanie rozliczony. Cała historia, także wierzących, to kręta droga do Boga. Pełna upadków i grzechów. I nic się nie zmienia od wieków, co wspaniale pokazuje Pismo Św.
    Różnica pomiędzy źle postępującym wierzącym a wojującym z wiarą niewierzącym jest taka, że ten pierwszy nawet jeżeli błądził to nawraca się do Boga, istnienie którego w ten czy inny sposób czuł, a ten drugi całe życie walczył z wiarą i na koniec nie dość że skamle o litość, to zaprzecza swojemu całemu życiu. Jest to osobista tragedia niewierzących - na końcu swojego życia muszą w sposób tragiczny podsumować, że wszystko co robili było bez sensu.
    Tak nawiasem biorąc niektórzy mądrzy i wierzący filozofowie stwierdzają, że najwięcej dowodów na istnienie Boga można znaleźć w argumantacji ateistów. Tak usilinie walczą z osobowym Bogiem, którego przecież nie ma. Tylko po co walczą z kimś, kogo nie ma????
    Wesołych Świąt - jest to naprawdę dobry czas na przemyślenie swojego życia i zadania sobie klasycznego pytania: "Jak chciałbym ocenić swoje życie i co chciałbym usłyszeć nad swoim grobem?"

  • (ANyWG7) napisał(a):

    A z których to słów wyczytałeś jaka jest moja wiara i jak się przekłada na moje życie i praktyki religijne?
    To jak postępują ludzie to jest każdego indywidualna sprawa i z tego zostanie rozliczony. Cała historia, także wierzących, to kręta droga do Boga. Pełna upadków i grzechów. I nic się nie zmienia od wieków, co wspaniale pokazuje Pismo Św.
    Różnica pomiędzy źle postępującym wierzącym a wojującym z wiarą niewierzącym jest taka, że ten pierwszy nawet jeżeli błądził to nawraca się do Boga, istnienie którego w ten czy inny sposób czuł, a ten drugi całe życie walczył z wiarą i na koniec nie dość że skamle o litość, to zaprzecza swojemu całemu życiu. Jest to osobista tragedia niewierzących - na końcu swojego życia muszą w sposób tragiczny podsumować, że wszystko co robili było bez sensu.
    Tak nawiasem biorąc niektórzy mądrzy i wierzący filozofowie stwierdzają, że najwięcej dowodów na istnienie Boga można znaleźć w argumantacji ateistów. Tak usilinie walczą z osobowym Bogiem, którego przecież nie ma. Tylko po co walczą z kimś, kogo nie ma????
    Wesołych Świąt - jest to naprawdę dobry czas na przemyślenie swojego życia i zadania sobie klasycznego pytania: "Jak chciałbym ocenić swoje życie i co chciałbym usłyszeć nad swoim grobem?"

    Piszesz, że nic nie zmienia się od wieków. Pytanie – co z ludźmi, którzy żyli kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt wieków przed nową erą? Wówczas cała ludzkość nie wierzyła przecież w tego konkretnego Boga. Mieli oni różnych bogów, albo w ogóle ich nie mieli, nie było zasad typu nagradzanie za dobre uczynki niebem, a karanie za złe piekłem. Co z tymi dziesiątkami miliardów ludzi?

  • Anonim (e3aWzM), 2016-03-23 13:31 Cytuj Zgłoś nadużycie

    Jakimi miliardami ?

  • Anonim (ANyWG7), 2016-03-23 16:29 Cytuj Zgłoś nadużycie

    Nic nie zmienia się od wieków w ludzkich zachowaniach. Tylko nam się wydaje, że jesteśmy mądrzejsi od tych, co żyli kilka wieków czy kilka tysięcy lat temu. A my tylko mamy większy zasób wiedzy, która często niczemu nie służy. A na pewno ludzkiemu szczęściu. Mamy więcej wiedzy, ale nie mamy wcale więcej mądrości. Ludzie często mylą wiedzę z mądrością, nie zauważając, że mądrość to sztuka wykorzystania wiedzy dla dobra innych i dobra swojego. W czym jesteśmy lepsi od ludzi żyjących tysiąc czy dwa tysiące lat temu? Na pewno w technologii masowego zabijania innych, ale to trzeba powiedzieć, że raczej jesteśmy gorsi niż lepsi. Tak samo nienawidzimy i kochamy, kradniemy i obdarowujemy, itd. jak ci, co żyli przed wiekami. Chociaż wydaje mi się, że jeżeli mamy porównywać ludzi żyjących przed nami z żyjącymi obecnie to jedno staje się oczywiste - jesteśmy coraz gorsi w relacjach międzyludzkich. Tych naszych osobistych z najbliższymi, z trochę dalszymi bliźnimi i tymi nieznajomymi. Stąd też coraz gorsza kondycja, zwłaszcza tzw. wysokorozwiniętych społeczeństw. Według badań coraz mniejszy odsetek ludzi uważa się za szczęśliwych. W USA i krajach zachodu znacząca część społeczeństwa wspomaga się prozakiem i innymi środkami psychtropowymi, a i tak jest coraz gorzej. Wszędzie w upadającej kulturze zachodu rozpadają się w wyniku atomizacji społeczeństwa rodziny - coraz więcej dzieci wychowuje się w niepełnych rodzinach przenosząc przez "zapis rodzinny" wadliwe schematy i powielając nieszczęścia swoich przodków. Społeczeństwa wymierają (tak jak w Polsce) , bo ludzie nie widzą sensu życia i gonią za mirażami. Rośnie liczba samobójstw. W kioskach z gazetami coraz więcej poradników psychologicznych bo każdy coś szuka, aby się ratować. Ale efektów nie ma, bo odrzucone zostały prawdziwe wartości. Ludzie utracili punkt odniesienia i stąd te bezowocne poszukiwania. A raczej ktoś im z premedytacją wmówił, że punktem odniesienia jest człowiek sam dla siebie. Lewica postawiła człowieka w miejsce Boga. Jak człowiek może być punktem odniesienia dla samego siebie? Przecież wraz ze zmianą moich poglądów zmienia się punkt odniesienia. Czyli dla mnie samego nie ma punktu odniesienia, bo taki zmienny punkt nie może być żadnym odniesieniem. A co dopiero, gdy mówimy o społeczeństwie. Każdy jest swoim własnym punktem odniesienia, i to zmiennym. Czyli mamy chaos społeczny i zerwanie więzi społecznych, dla istnienia których punkt odniesienia jest niezbędny.
    Ale wystarczy bo trochę to przydługi tekst na o forum. Jeszcze raz życzę wszystkim odnalezienia obiektywnego i absolutnego punktu odniesienia, jakim jest Bóg.
    Wesołych Świąt!

  • Powtórzę – co z ludźmi, którzy żyli kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt wieków przed nową erą? Co z ich zabawieniem, skoro nie wierzyli w obecnego Boga? Proszę o konkretną odpowiedź na to pytanie.

  • Anonim (AjWdje), 2016-03-23 19:13 Cytuj Zgłoś nadużycie
    Krzysztof Gwizdała napisał(a):

    Powtórzę – co z ludźmi, którzy żyli kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt wieków przed nową erą? Co z ich zabawieniem, skoro nie wierzyli w obecnego Boga? Proszę o konkretną odpowiedź na to pytanie.

    Proszę poczytać o kręgach zbawienia, o Soborze Watykańskim II, o tzw. konstytucji dogmatycznej w Kościele. Jednak fakt, to tylko teoria. Pańskie próby zrozumienia Boga przypominają mi jego szukanie, a to już coś :) "Boże choć Cię nie pojmuje, jednak nad wszystko miłuję". Często szukanie i zrozumienie Boga można porównać do prób zrozumienia człowieka przez mrówkę. Mimo wszystko zadając podobne pytania warto najpierw poczytać. Wesołych Świąt.

Reklama